
Jesienne karpie
Chłodne noce, mroźne poranki, wreszcie mamy piękną złotą jesień. Kilka dni przed planowany wyjazdem pojawiły się intensywne opady deszczu, silny wiatr i towarzyszący im gwałtowny spadek ciśnienia. Niestety w dniu rozpoczęcia zasiadki pogoda zaczęła się poprawiać, bezchmurne niebo i gwałtowny wzrost ciśnienie czyli warunki w mojej ocenie bardzo nie sprzyjające, no może poza biwakiem w pięknych okolicznościach przyrody bez konieczności spędzenia kilku dni w namiocie w strugach deszczu. Za cel podróży kolejny raz obrałem żwirownię, a dokładnie Łowisko Wojsze, które bardzo przypadło mi do gustu.

Wybór stanowiska karpiowego nie jest łatwy
Nad wodę dotarłem po południu, tym razem zdecydowałem się łowić na granicy pierwszej zatoki i płytkiej wody aby mieć jak najwięcej możliwości postawienia zestawu. Szczerze to w tych warunkach liczyłem na jedno branie dużej ryby. Samo rozstawienie namiotu, napompowanie pontonu oraz przygotowanie zestawów zajęło około godziny. Dość długo biłem się z myślami na jakich głębokościach łowić, ostatecznie postawiłem na: 8m, 5m oraz 4,6m.

Nęcenie karpi jesienią
Taktyka była dość prosta, garść całych i sporo pokruszonych kulek, do tego niewielka PVA, tylko w przypadku jednego zestawu mieszankę wzbogaciłem łopatką wcześniej przygotowanej kukurydzy. Temperatura wody znacznie przekraczała 10 stopni więc karpie na pewno były aktywne jednak momenty żerowania skróciły się względem cieplejszego okresu dlatego jesienią trzeba dobrze trafić z miejscem oraz pogodą. Ilość zanęty Lord Feeder na zestaw to zaledwie 0,5kg.

Przynęty i przypony na karpie
Nieco zmieniłem zestawy względem poprzedniej zasiadki. Tym razem postawiłem na D-Rig, które wykonałem z wykorzystaniem haczyków Super Strong oraz strzałówki żółwik, która doskonale sprawdza się jako materiał przyponowy. Jechałem z nastawieniem na większe ryby, dlatego postawiłem na prostotę oraz przynęty nie wyróżniajace się z mieszanki zanętowej. W dużym skrócie łowiłem na pojedyncze kulki tonące Insect Attack, a w przypadku jednej miejscówki dwie tonące 16mm. Z uwagi na twarde dno, brak podwodnej roślinności zrezygnowałem z wafftersów, pop-upów oraz bałwanków.

Na pierwsze branie musiałem poczekać do rana
Po rozstawieniu karpiowych gratów mogłem chwilę odpocząć i skupić się na obserwacji wody czyli czystym relaksie. Ku mojemu zaskoczeniu do 22:00 nic się nie wydarzyło, warto zaznaczyć, że na poprzednich zasiadkach na tym łowisku karpie były najbardziej aktywne po zachodzie słońca. Obudziłem się po 6:00, praktycznie od razu przyszła mi do głowy myśl, że trzeba popływać pontonem i poszukać nowych miejscówek tym bardziej, że liczne spławy zdradzały obecność karpi w moim obszarze łowienia. Po 7:00 mam pierwsze branie, energiczny odjazd z zestawu położonego pod nawisami drzew na głębokości 5m. Po dość krótkim holu mam pierwszą rybę, co prawda karp nie jest duży jednak daje sporą satysfakcję przed kolejnym dniem.

Zmiana miejscówek na karpie oraz gwałtowny wzrost ciśnienia
Po kilku pamiątkowych fotkach ze złowionym okazem szybko wywożę zestaw w to samo miejsce. Przy okazji nieco zmieniam dwie miejscówki, są to kosmetyczne zmiany, zestawy kładę na spadach zamiast na dnie które już się prostuje. Przed południem mam kolejne branie z tego samego kija, ryba jest bardzo waleczna dająca nadzieję na wagę ciężką, ku mojemu zaskoczeniu karp jest niewielkich rozmiarów. Od początku bacznie obserwuję pogodę, to właśnie tego dnia ciśnienie miało zacząć bardzo szybko rosnąć, aż 15hpa w ciągu kilkunastu godzin.
Ostatnia nocka nad żwirownią Wojsze
Po pogodowej przeplatance ze słońcem, deszczem oraz wiatrem szybko nastał wieczór. Tak jak się domyślacie w ciągu dnia nic więcej się nie działo. Na pierwsze branie musiałem poczekać do 20:00, po bardzo krótkim holu mam niewielkiego karpia, którego szybko wypuszczam prosto z podbieraka. Bezchmurne niebo zapowiadało chłodny poranek, po 22:00 wyłączam piecyk i kładę się spać. Do końca zasiadki udaje mi się złowić jeszcze jednego karpia, tym razem z głębokości 8m.

Podsumowanie październikowej zasiadki karpiowej
W niespełna dwie doby udaje mi się wypracować cztery brania i tyle samo karpi ląduje w podbieraku. Jestem pewny, że gdyby pogoda była bardziej łaskawa większe ryby chętniej pobierałyby pokarm i być może odwiedziły moje miejscówki. Praktycznie wszystkie ryby złowiłem na jedną kulkę tonącą Insect Attack podaną na przyponie D-Rig. Mamy połowę października więc czasu na rewanż całkiem sporo. Do zobaczenia nad wodą.