
Spore ochłodzenie dawało szanse na większą aktywność karpi niż podczas upałów, które tak samo szybko się skończyły jak zaczęły. Z racji, że nad wodą nie byłem od ponad dwóch tygodni myślałem nad łowiskiem dającym realne szanse na większą ilość brań. Oczywiście chodziło mi po głowie kilka okolicznych zbiorników w tym dwie wody pzw oraz parkowe jeziorka, jednak finalnie odpuściłem takie miejsca, głównie ze względu na dużą ilość wędkarzy oraz osób imprezujących. Dodatkowo w tygodniu miałem odebrać szafkę pod akwarium więc dalszy wypad nie wchodził w grę. Finalnie wybrałem się na łowisko Koi Lakes koło Aleksandrowa Łódzkiego.
Kameralne łowisko karpiowe
Wakacje to czas urlopów oraz wzmożonej presji wędkarskiej, na wielu łowiskach zarówno w weekendy jak i w tygodniu większość dobrych miejsc jest zajęta. Ogólnie nie lubię łowić w tym okresie... z utęsknieniem czekam na wrzesień gdy nad wodami zrobi się pusto. Oczywiście chęć spędzenia chociaż kilku godzin w oczekiwaniu na branie jest silniejsza i ruszam nad wodę jednak na totalnym luzie, a podstawowym kryterium przy wyborze zbiornika jest jak najmniejsza presja wędkarska. Jak już wcześniej wspomniałem po krótkiej analizie okolicznych miejscówek i wykonaniu paru telefonów wiedziałem, że nad wodami panuje bardzo duży tłok, szczególnie tam gdzie pływają większe karpie. Dość ciekawą opcją wydawało się łowisko Koi Lakes koło Łodzi. Mimo, że nie pływają tam ogromne okazy to jest duża szansa na złowienie pięknej, kolorowej ryby oraz na spędzeniu czasu w ciszy i spokoju w kameralnym miejscu w otoczeniu sosnowego lasu.
Nowe przynęty na karpie Toffe Live 4s
Przed wyjazdem nad wodę zgarnąłem ze sklepu kilka opakowań kulek, pelletów, stick mixów oraz nowość czyli kulki o słodkim smaku Toffe Live . Tym razem nie poczyniłem wcześniejszych przygotowań do zasiadki dlatego nad wodą musiałem wybrać odpowiednie przypony oraz zdecydować na które przynęty będę łowił. Finalnie na włos poszły kulki Live Toffe, Crusher Tiger oraz Hot Damen. Zdecydowałem się łowić wyłącznie na przynęty tonące aby wykluczyć brania mniejszych amurów, których na Koi Lakes nie brakuje.
Pierwsze branie karpia
Nad wodę dotarłem przed południem, a po niespełna godzinie od wywózki holowałem karpia. Z biegiem godzin doławiałem kolejne ryby, które tym razem nie były zbyt imponującej wagi. Najbardziej produktywna miejscówka znajdująca się w narożniku łowiska była usłana podwodnymi patykami oraz dużą ilością żyłek urwanych przez wędkarzy dlatego początkowa faza holu musiała być siłowa, wystarczyło, że ryba złapała trochę luzu i była praktycznie nie do wyjęcia. Na początku nie miałem żadnych problemów z holem i każde branie kończyło się sukcesem, niestety na kolejny energiczny odjazd zareagowałem zbyt późno i karp zaparkował na dobre, urwałem cały zestaw. Wtedy tez odsunąłem się od narożnika i brania się skończyły, ostatnią rybą z tego miejsca był niewielki amur.

Miejsca na karpie
Wybór miejscówek na małej wodzie z dużą ilością głodnych karpi teoretycznie jest bardzo prosty, czyli ważne aby zestaw był w wodzie, a branie to tylko kwestia czasu. Teoretycznie tak jednak nie tym razem, wszystkie ryby złowiłem w odległości 1-2m od przeciwnego brzegu, zestawy, które były na środku wody, oraz w pobliżu mojego obozowiska nie przyniosły brania. Dość długo zastanawiałem się czym to jest spowodowane tym bardziej, że kilkukrotnie byłem na tym łowisku i miałem ryby zarówno ze środka wody jak i dosłownie spod nóg. Po głębszym przemyśleniu wydaje mi się, że niski stan wody sprawił, że karpie żerowały bliżej przeciwnego brzegu, gdzie było odrobinę głębiej, dodatkowo spora ilość nawisów z trawy, zatopionych gałęzi była dla ryb bezpiecznym miejscem.

Przebieg zasiadki karpiowej
Do wieczora złowiłem kilka karpi w tym jednego amura, oczywiście ryby nie należały do tych największych jednak bardzo cieszyły. Noc minęła bardzo szybko jednak ku mojemu zaskoczeniu nie była obfita w brania, oczywiście udało mi się dołowić pojedyncze ryby, które wypuszczałem bezpośrednio z podbieraka. Chwilę po 6:00 rano wiedziałem co mam robić aby woda odżyła, zwinąłem kije i przestawiłem zestawy w okolicy największych nawisów traw i drzew, dosłownie metr od przeciwnego brzegu. Po godzinie miałem pierwszego karpia z nowej miejscówki, a po chwili kolejnego. Tym razem ryby były nieco cięższe 11-12kg. Przed południem zacząłem pakować graty ponieważ po drodze musiałem odebrać dużą szafkę, którą musiałem jakoś zmieścić wraz z dużą ilością karpiowych gratów, co się finalnie udało.

Kulki Toffe Live moja ocena
Po jednej zasiadce na prostym łowisku z duża ilością głodnych karpi ciężko o długą recenzję dlatego w dużym skrócie przedstawię Wam to co zaobserwowałem podczas używania przynęty Live Toffe. Na pewno kulki świetnie pachną, nawet po nocy czuć intensywny aromat. Po około 14h w wodzie widać, że kulka pracuje zmniejszając swoją średnicę, na pewno jest to duży plus zwłaszcza na krótszych sesjach podczas, których musimy jak najszybciej ściągnąć ryby w naszą miejscówkę, dodatkowo jeśli przesadzimy z ilością podczas nęcenia to mamy pewność, że kulki się rozpuszczą. Jeśli chodzi o łowność to na Live Toffe 20mm udało mi się złowić kilka karpi oraz amura wiec nie mam nic do zarzucenia. Oczywiście wybór miejsca jest kluczowy, a sama przynęta schodzi na drugi plan jednak jej zapach, skład jest niezwykle ważny, zwłaszcza na przełowionych łowiskach gdzie karpie są bardziej ostrożne.