Póżna jesień to dość wymagający okres zarówno pod względem pogody jak i samej ilości brań. Mimo, że warunki nie zawsze są sprzyjające staram się wykorzystać każdą wolną chwilę i jechać na zasiadkę. Teraz gdy nad wodami jest pusto i spokojnie mam możliwość obcowania z pięknem otaczającej przyrody bez zbędnego zgiełku. Po zmianie czasu na zimowy noc jest długa, dająca duże nadzieje na brania. W dzisiejszym artykule opisze Wam swoją pierwszą listopadową zasiadkę.
Wybór miejscówki na karpia
Za swój cel obrałem wyrobisko pożwirowe na którym zakres głębokości wahał się od kilkudziesięciu centymetrów do ponad 8m. Wyszedłem z założenia, że z racji pory roku skupię się na najgłębszych partiach wody. Mając do dyspozycji praktycznie całe łowisko dla siebie pokusiłem się o postawienie jednego z zestawów nieco płycej, jak się póżniej okazało była to najmniej produktywna miejscówka. Tym razem nie zwracałem uwagi na kierunek wiatru i jego siłę ponieważ bardzo zróżnicowana struktura dna sprawiała, że woda i tak nie została by wymieszana. Podczas zasiadki temperatura powietrza wynosiła 10-12 stopni w ciągu dnia i około 5 nad ranem czyli dość ciepło jak na tę porę roku. Oczywiście najistotniejsza jest temperatura wody, a ta miała około 11 stopni, jednak były to wskazania echosondy blisko powierzchni, tym razem zapomniałem zabrać termometr, którym sprawdzam temperaturę przy dnie.
Taktyka nęcenia
Dość łaskawa pogoda dawała spore nadzieję na większą aktywność karpi dlatego na początku nęciłem nieco więcej niż standardowo o tej porze roku. Na zestaw sypałem garść kulek Hot Damen oraz połowę łyżki zanętowej pelletu, dodatkowo ciężarek oblepiałem spoistym miksem zanętowym, który wcześniej przygotowałem w domu. Z biegiem czasu i dużą ilością brań nieco zmieniłem taktykę aby zwiększyć szanse na złowienie większego karpia. Dla porównania pod koniec zasiadki nęciłem wyłącznie kulkami w ilości 20-30szt na zestaw, które rozsypywałem nieco szerzej. Zgodnie z przypuszczeniami podczas pakowania gratów złowiłem odrobinę cięższe karpie o niesamowitym ubarwieniu.
Przynęta i zestawy karpiowe
Na początku zasiadki gdy nie wiedziałem czy karpie będą aktywne łowiłem na drobno, na włos powędrowały kulki Hot Damen 16mm. Dość długo zastanawiałem się czy jest sens coś zmieniać ponieważ ilość brań była więcej niż zadowalająca, a złowienie większej ryby było kwestią czasu. Zważywszy na porę roku jaką mamy oraz niewielkie rozmiary pysków ryb, które pływają na tym zbiorniku odpuściłem gruby kaliber. W połowie zasiadki łowiłem wyłącznie na kulki w rozmiarze 20mm i takiej taktyki trzymałem się do końca. Używałem przyponów wykonanych standardowo na plecionce Jelly Wire od Pb Products oraz haczykach Super Strong w rozmiarze 2. Do linki głównej dowiązałem
około 15m strzałówki, której celem było zminimalizowanie ryzyka zerowania żyłki o liczne podwodne górki i kamienie.
Wywózka zestawów i hol z pontonu
Od początku wyszedłem z założenia, że swoje zestawy będę wywoził pontonem. Miejscówki były oddalano od mojego stanowiska o około 250m czyli całkiem sporo. Pływałem na wiosłach więc proces stawiania każdego zestawu był dość czasochłonny jednak trochę ruchu nigdy nie zaszkodzi. Na początku sypałem zanętę punktowo, a pod koniec zasiadki gdy ryby rozkręciły się na dobre obsypywałem nieco większy obszar garścią kulek. Holowałem zarówno z brzegu jak i z pontonu. Z racji odległości na której łowiłem oraz bardzo różnorodnego dna dużo skuteczniejszy okazał się hol z pontonu, który po braniu w blisko 100% kończył się rybą w podbieraku.
Niesamowite efekty krótkiej zasiadki karpiowej
Po kilku godzinach łowienia karpie na dobre weszły w moje miejscówki. Oczywiście nie każde miejsce dawało tyle samo brań. Najbardziej produktywny okazał się rów o głębokości 7,2m znajdujący się około 20m od przeciwnego brzegu. Pod koniec zasiadki zaczęły brać nieco większe ryby, niestety przyszedł czas pakowania, a ja musiałem wracać do rzeczywistości. Kluczem do sukcesu okazała się lokalizacja ryb, który zgrupowały się w jednym obszarze zbiornika, regularne brania i stałe donęcanie pozwoliły zatrzymać żerujące karpie. Póki co pogoda sprzyja więc mam nadzieję, że to nie były ostatnie karpie sezonu ;)