Karpiowanie na żwirowni 0
Karpiowanie na żwirowni

Niech Was nie zwiedzie wstęp, zapraszam do lektury :)

Namiot to jeden z najważniejszych elementów naszego karpiowego ekwipunku, to w dużej mierze od niego zależy czy nasz wypad nad wodę przebiegnie w komfortowych warunkach zwłaszcza podczas wiatru, deszczu czy mrozu. W dzisiejszym wpisie relacja z kilku wiosennych zasiadek, pierwsze wrażenia z użytkowania namiotu Hardshell Panarama XL od 4Success i najważniejsze jak udało mi się złowić duże karpie.


Głęboka woda wczesną wiosną, czy ma to sens?

Żwirownie, jeziora polodowcowe, glinianki oraz wszelkiej maści zbiorniki z większą średnią głębokością nagrzewają się wolniej, a co za tym idzie żyjące w nich karpie zaczynają żerować nieco później niż w płytkich łowiskach. W tym sezonie poszedłem nieco na przekór, wbrew logice, na pierwsze zasiadki sezonu wybrałem dość głęboką żwirownię Wojsze, która bardzo dużo wynagradza klimatem nawet gdy karpie nie żerują.


Pierwsze karpie z głębokiej wody

Temperatura wody minimalnie przekraczała 5 stopni, lód zszedł tydzień temu, czy złowienie karpia w takich warunkach jest możliwe? Jak najbardziej tak, kluczem do sukcesu jest lokalizacja i oczywiście sporo szczęścia. Podczas pierwszej krótkiej zasiadki na żwirowni złowiłem jedną niewielką rybę o świetnych barwach. Branie nastąpiło dość szybko dając duże nadzieje na kolejne, niestety sygnalizatory milczały przez następne godziny. Jakby nie patrzeć nie zjechałem o kiju, a więc rozpoczęcie całkiem dobre.

Gdzie są duże karpie?

Tak jak się domyślacie na celownik w tym sezonie, a przynajmniej jego początku obrałem Wojsze. W ubiegłych latach udało mi się złowić na tej wodzie kilka większych ryb jednak mam wrażenie, że były to karpie złowione w dużej mierze z przypadku lub jak kto woli miałem nieco szczęścia. Cel był i jest taki aby jak najlepiej poznać wodę, znaleźć miejsca, które najchętniej odwiedzają duże i stare ryby. Czytelne miejscówki w których łowi większość wędkarzy najczęściej są przenęcone i chętnie odwiedzane przez małe karpie, czasem zdarza się złowić jedną cięższą rybę i na tym się kończy. Duża ilość naturalnego pokarmu w postaci raków i ślimaków z pewnością nie ułatwia sprawy, tym bardziej, że najstarsze ryby żerują od lat żerują na tym czym woda obdarzy.

Zimowa zasiadka wiosną czyli pogodowa przeplatanka

Zazwyczaj nie odpuszczam jednak tym razem miałem spore obawy. W nocy spadł śnieg, temperatura powietrza ciągu dnia dochodziła do uwaga 2 stopni powyżej zera, do tego porywy wiatru ponad 70km/h. Pierwszej nocy miało być -5 i dokładnie tyle było, tak jak się domyślacie pojechałem, dokładnie na dwie doby. Dzień wcześniej odebrałem namiot, który dał radę w tak nie sprzyjających warunkach. To właśnie na tej zasiadce uświadomiłem sobie jak doskonałym rozwiązaniem jest podłoga zapinana na zamek błyskawiczny, praktycznie zero przeciągu. Wracając do karpi, tuż przed ochłodzeniem podobno brały i to całkiem nieźle, może nie te największe ale najbardziej wytrwali byli w stanie coś wydłubać co napawało optymizmem. W dużym skrócie łowiłem na głębokościach do 5,5m, udało mi się złowić 6 średniej wielkości karpi, doskonale wiedziałem, że szansa na coś większego przy tej pogodzie jest niewielka i niestety nie pomyliłem się, a może źle wytypowałem miejscówki? Może zabrakło szczęścia?

Po bardzo ciepłym dniu przyszła zmiana pogody

Kolejny wypad nad wodę, tym razem szybka dobowa zasiadka. Podczas stawiania zestawów znalazłem karpie na płyciźnie, decyzja nie mogła być inna, zmieniam miejscówkę, na szczęście tylko o kilkanaście metrów, wiem, że z cypla bez problemu sięgnę spadów na których widziałem ryby. Wieczorem przyszło załamanie pogody, po bardzo ciepłym dniu zaczęło padać i tak aż do końca wyjazdu. Tym razem na macie melduje się karpiowa młodzież, z czego dwa karpie pozują do wspólnej fotki. Jakby nie patrzeć poznałem kolejną część żwirowni, której zbyt dobrze nie znałem.



Szybka nocka przed Świętami Wielkanocnymi

Ten sam cypel co poprzednio, w końcu muszą tam być, zwłaszcza, że bardzo się ociepliło. Mało tego mam dostęp do płytkiej jak i głębokiej wody, a więc możliwości jest na prawdę dużo. Bardzo liczę na spady w okolicy górek jednak mam wrażenie, że nie jest dobre miejsce na największe ryby, być może pojawią się tam w określonych warunkach pogodowych, spora ilość linów, karasi oraz mniejszych karpi z pewności nie ułatwia sprawy i czyni tą miejscówkę w mojej ocenie dobrą pod względem ilości brań ale średniej wielkości ryb, chyba, że mamy szczęście :)... Pierwszy na zestawie melduje się lin, jest piękny myślę, że ponad 3kg, z pewnością jeden z największych jakie miałem okazję złowić... kolejne branie jaź. Na karpia musiałem poczekać do wieczora, energiczne branie, płynę pontonem, ryba okręca się o gałęzie jednak finalnie
ląduje w podbieraku, a później na macie. Świetny barwy i w końcu jest nieco większy. Nad ranem mam jeszcze jedno delikatne branie jednak tym razem pusto. Z czystego lenistwa nie wywożę zestawu tylko wrzucam go z ręki kilka metrów od stanowiska. Po około 2 godzinach jest kolejny, tak dokładnie z tego kija.



Jak złowiłem duże karpie na żwirowni

Wielkanocny poniedziałek to właśnie wtedy ruszyłem na zasiadkę do której w mojej ocenie najlepiej się przygotowałem, już na starcie wiedziałem gdzie będę szukał ryb, miałem plan :) Po dotarciu na łowisko szybko rozłożyłem obozowisko, wyciągnąłem ponton, który wożę w całości, mogłem płynąć stawiać zestawy... ale chwila, dnia było  bardzo ciepło, musiałem złapać odrobinę oddechu tym bardziej, że do wieczora towarzyszyła mi żona z córką i synem. Wywózka poszła bardzo sprawnie, myślę, że opisywanie miejscówek w tym momencie nie ma sensu, zrobimy to na koniec. Po 17:00 żona z dziećmi zebrała się do domu, gdy wróciłem na stanowisko widziałem w trzcinie mnóstwo ryb, duże liny, karasie oraz mniejsze karpie. Do rana łowię dwie niewielkie ryby. Przed 6:00 z łóżka wyrywa mnie bardzo energiczne branie, czuję, że ryba może być większa idzie bardzo wprawa gdzie jest trochę zaczepów oraz mnóstwo podwodnych górek, szybko wskakuje do pontonu, po kilku minutach widzę średniej wielkości karpia, po chwili ląduję w podbieraku. Dopiero gdy leży na macie widzę jak piękną rybę złowiłem, jest krótki ale bardzo nabity i strasznie szeroki, po prostu cudo. Czyżby się udało? A może to ryba z przypadku? Kolejny dzień mija spokojnie z tego samego kija łowię niewielkiego karpia i niestety w miejscówkę wchodzą liny i leszcze, zmieniam przynętę na jedną tonącą kryll 4Success, do tego nęcę wyłącznie całymi kulkami, rezygnuje z ziaren oraz pelletów. Czemu nie mówię pozostałych miejscówkach, nie są istotne albo nie przynoszą brania albo są na tyle nie trafione, że wchodzą w nie bardzo małe ryby. Nadchodzi wieczór, a wraz z nim nadzieja no kolejne ryby. Na początku odpalają małe ryby, które szybko wypuszczam. Miejscówka w którą bardzo wierzę koło 21:00 daje dużego leszcza ale jest dobrze nie ma małych karpi, a to dobry znak. Nad ranem powtórka z poprzedniej nocy, energiczne branie, hol z pontonu i po kilku dobrych minutach bardzo waleczny karp jest już w podbieraku. Jest mniejszy niż poprzedni ale równie piękny i dość ciężki. To już nie przypadek dwie większe ryby z jednej miejscówki.

Łowienie karpi na spadach

Pewnie zapytacie o wagę pierwszej ryby, nie ważyłem, nie było mi to do niczego potrzebne, był przepiękny, o nietuzinkowym kształcie, a przy holu dał mnóstwo emocji to jest najlepsza pamiątka, cyferka nie ma żadnego znaczenia. Miejscówka z której złowiłem dwie większe ryby to kanał między górkami, nie wiem jak mi się to udało ale trafiłem w dziesiątkę, tym bardziej, ze podczas napływania na miejscówkę takich kanałów było co najmniej kilka, ciężko się było zdecydować gdzie postawić zestaw, szczerze nie spodziewałem się z tego miejsca żadnego większego karpia. Najbardziej czytelne miejscówki na spadach pod brzegami zaowocowały największą ilością brań ale samych małych ryb.

Podsumowanie

Jakby nie patrzeć ryby złowione na ostatniej zasiadce raczej nie były dziełem przypadku, trzeba będzie to zweryfikować przy najbliższej okazji. Podczas wiosennych sesji na żwirowni zaliczyłem tylko jedną spiknę oraz straciłem jedną rybę w zaczepie. Haczyki to niezastąpione Super Strongi, których używałem do Blow Back Riga oraz Power Curve do Sleep D-Riga. Plecionka przyponowa Jelly Wire 25lb, do tego strzałówka żółwik. Skuteczne przynęty to Kriller 4Success oraz Waffters Live System dostępne w sklepie NG24. Za komfortowy pobyt przy kiepskiej pogodzie odpowiadał namiot Hardshell Panorama 2XL, a podczas szybkich nocek namiot Skillsa. Piona i do zobaczenia nad wodą.

Komentarze do wpisu (0)

Zaloguj się
Nie pamiętasz hasła? Zarejestruj się
Infolinia 691 606 404
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl