Wrześniowe karpie 0
Wrześniowe karpie

Praktycznie każdego roku druga połowa oraz koniec września przynoszą znacznie niższe temperatury co sprawia, że karpie zaczynają intensywnie żerować przed zbliżającą się jesienią oraz zimą. Tym razem pogoda spłatała sporego psikusa, temperatura w ciągu dnia znacznie przekraczała 25 stopni, a w skrajnych przypadkach dochodziła do ponad 30 stopni. Mieliśmy do czynienia z przedłużoną końcówką lata, byłem bardzo ciekawy jak karpie będą żerowały w takich warunkach.



Pierwsza jesienna zasiadka karpiowa


Iście letnia temperatura wody nie pozostawała złudzeń, trzeba łowić tak jak lubię najbardziej czyli duże przynęty, długie włosy i oczywiście bardzo mocne zestawy. Zazwyczaj o tej porze roku rośliny zaczynają powoli obumierać odsłaniając nowe, ciekawe miejscówki. Tym razem było zupełnie inaczej, co prawda było widać, że podwodna trawa jest nieco niższa jednak duża ilość glonów oraz obfita roślinność zanurzona nie ułatwiały stawiania zestawów. Na szczęście woda zrobiła się bardziej przejrzysta, często udawało mi się dostrzec przypon oraz kulki, które leżały na dnie.



Jak łowić duże karpie


Taktyka była bardzo prosta, niewielka ilość miksu zanętowego o grubszej frakcji, do tego dla pewności dawałem niewielką PVA aby zminimalizować ryzyko wbicia się haczyka w podwodną przeszkodę. Standardowo używałem bezpiecznych klipsów, gumkę zabezpieczającą ciężarek nacinałem aby ten spadał przy każdym braniu. Nie łowiłem na kamienie, zdecydowałem się użyć ołowiu Miśka typu Grippa o wadze 170g, który doskonale kotwiczył zestaw mimo napływających na żyłkę roślin. Przypon o długości 20-30cm w zależności od miejscówki, wykonany na plecionce Jelly Wire 35lB i haczykach Super Strong w rozmiarze 2. Do tego odcinek strzałówki, żółwika o długości 10-15m.



Pierwsze nocne karpie na zasiadce

 

Miałem spore nadzieje na dużą ilość brań jednak miałem pewne obawy co do wielkości karpi, które mogą żerować przy takiej pogodzie. Nie wiele się pomyliłem, pierwsze ryby nie były zbyt imponujących rozmiarów. Chwilę po 2:00 mam energiczne brania z najdalszej miejscówki, miałem przeczucie, że nie będzie to mała ryba. Standardowo wskoczyłem do pontonu, powoli dopływałem do ryby wyplątując żyłek z gąszczu podwodnej roślinności. Na szczęście karp poszedł na otwartą wodę co dawało duże szanse na skuteczny hol. W tej części zbiornika roślinność zanurzona była bardzo gęsta dlatego odłożyłem wędkę do pontonu i ręką wyplątywałem strzałówkę aż w końcu złapałem kontakt z rybą. Tak jak się domyślacie, końcowa faza holu z ręki okazała się kluczem do sukcesu. Rybę podebrałem około 100m od miejsca gdzie leżał zestaw. Gdy tylko wróciłem do brzegu wyszedłem z pontonu, wpakowałem karpia na matę, szybkie ważenie, nieco ponad 17kg.



Ciepły dzień i druga noc na karpiach


Pierwszej nocy dołowiłem jeszcze niewielką rybę. Ze względu na trudne warunki, a być może na moje błędy lub najzwyczajniej pecha nie wszystkie hole zakończył się sukcesem. Długo biłem się z myślami czy zostać na kolejną noc tym bardziej, że miałem na głowie kilka prywatnych spraw, które nie dawały mi spokoju. Na szczęście miałem świetne towarzystwo Roberta i finalnie zdecydowałem się zostać na kolejną noc. Zestaw przewiozłem między 15-17 tak aby przed zmrokiem nie robić zbędnego zamieszania na wodzie. Tym razem karpie nie były tak aktywne jak kilkanaście godzin wcześniej. Oczywiście były brania jednak nie były to duże ryby. Podobnie jak minionej nocy kolejne energiczne branie po 2:00 z nowej miejscówki wyrwało mnie z łóżka. Szybko wskoczyłem do pontonu i na luźnej żyłce zacząłem płynąć w kierunku ryby. Na szczęście karp poszedł na otwartą wodę gdzie ilość podwodnej roślinności jest nieco mniejsza. Sam hol był na prawdę emocjonujący i jednocześnie siłowy, karp co chwilę pikował w kępy roślin. W pewnym momencie zaparkował na tyle mocno, że miałem duże obawy czy jeszcze jest na haku. Po kilku minutach zabawy mam go wreszcie w podbieraku. Na pierwszy rzut oka wydaje się około 15kg czyli świetna ryba. Gdy wróciłem do brzegu rozpocząłem standardową procedurą, wyjście z pontonu, rzut oka na rybę, która wydawała mi się znacznie większa. Postanowiłem obudzić Roberta, razem wpakowaliśmy karpia na matę, szybkie ważenie 19,9kg. Może dla wielu z Was zwłaszcza w dzisiejszych czasach gdzie ryby 20+ czy nawet 25+ nie robią wrażenia karp może wydawać się mały. Jednak musicie mi uwierzyć, że hol w takim miejscu daje ogrom emocji i wielkość ryby schodzi na drugi plan.



Poranne pakowanie stanowiska karpiowego


Gdy tylko emocje opadły od razu wywiozłem zestaw i poszedłem, a w zasadzie próbowałem usnąć jednak bezskutecznie. W perspektywie miałem poranne pakowanie gratów i budzik nastawiony na 5:00. Przekręcałem się z boku na bok aż nastał moment w którym musiałem się zwlec i wziąć szybko do roboty. Samo złożenie namiotu, pontonu i zwinięcie zestawów mam już opanowane do perfekcji więc wszystko poszło sprawnie poza jednym zestawem. Okazało się, że prawdopodobnie w pierwszej części nocy spałem na tyle twardo, że nie usłyszałem brania, rano popłynąłem w miejsce zaczepu i okazało się, że zestaw jest wciągnięty w trzcinę, tak jak się domyślacie nie wiele mogłem zrobić. Przed 7:00 byłem już spakowany, pozostało zrobić kilka fotek z kapitalnym karpiem z nocy oraz z pełnołuskim Roberta.



Powrót do domu z zasiadki karpiowej


Bardzo często pakuje swoje obozowisko z samego rana, nie rzadko po ciemku w świetle czołówki. Jeśli wybieram się na samą nockę to staram się trzymać wszystkie wiadra, zapasowe ubrania itd w samochodzie aby samo złożenie gratów zajęło możliwie mało czasu. Oczywiście mam świadomość, że kolejny dzień w pracy czy w domu będzie ciężki. Na krótkie wypady wybieram okoliczne łowiska z których wrócę do domu w ciągu maksymalnie godziny.

Komentarze do wpisu (0)

Zaloguj się
Nie pamiętasz hasła? Zarejestruj się
Infolinia 691 606 404
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl