
Czasem warto powspominać... Tym razem cofniemy się w czasie i wrócimy do końcówki maja. Jakby nie patrzeć okres wiosny oraz późnej wiosny to idealny moment na złowienie na prawdę okazałej ryby. Oczywiście musimy pamiętać o tarle, które jest uzależnione od wielu czynników, a przede wszystkim od pogody i temperatury wody. Mając ograniczony czas oraz świadomość, że ryby mogą być w miłosnym amoku nie miałem zbyt wygórowanych oczekiwań poza chwilą relaksu..
Wybór łowiska karpiowego
Tak jak doskonale wiecie ze względu na prowadzanie własnej firmy mam mocno ograniczony czas na zasiadki karpiowe dlatego skupiam się na okolicznych łowiskach, głównie komercyjnych. Zdecydowałem się na jedno z moich ulubionych miejsc na Mazowszu czyli Wilgę. Do dyspozycji miałem zaledwie nocki czyli całkiem sporo jak na moje obecne możliwości. Jak się później okazało karpie były już po tarle czego potwierdzeniem były ryby z pustymi brzuchami ale do tego wrócimy za chwilę.

Pierwsze godziny zasiadki karpiowej
Praktycznie za każdym razem przed rozpoczęciem zasiadki obserwuje modele numeryczne z prognozami na najbliższe dni (polecam meteo.pl), które wskazywały burze, następny dzień miał być słoneczny z dość wysoką temperaturą... Nad wodę dotarłem po 18:00, przywitał mnie deszcz, który utrzymywał się jeszcze przez ponad godzinę po burzy, która przeszła tuż przed moim przyjazdem. Nie robiłem wcześniejszej rezerwacji stanowiska, wyszedłem z założenia, że chwilę popatrzę na wodę i wtedy zdecyduje na którym zbiorniku spędzę najbliższe dni.
Wpływ pogody na brania karpi
Zbiorniki na Wildze są stosunkowo płytkie, a tym samym bardzo wrażliwe na zmiany w pogodzie. Przed moim przyjazdem nad łowiskiem przeszła gwałtowna burza z ulewą oraz gradem. Oczywiście wcześniej nie zwracałem na to większej uwagi ponieważ mniej więcej wiedziałem gdzie będę stawiał zestawy. Tym razem na łowisku byłem sam więc dość mocno się rozstrzeliłem, postawiłem zestawy w płytszej części zbiornika jak i tej odrobinę głębszej. Pierwszej nocy łowię kilka kapitalnych ryb tylko z jednej wędki, a dokładnie z najgłębszej miejscówki. Ryba po ulewie ewidentnie zgrupowała się dokładnie w tym miejscu i zaczęła intensywnie żerować, brania miałem dosłownie co godzinę,
podczas gdy pozostałe kije milczały.

Druga doba zasiadki karpiowej
Przywitał mnie słoneczny poranek oraz piękne ryby w workach, które czekały na kilka fotek i widok mojej gęby ;). Po sesji zdjęciowej dość długo obserwowałem wodę, pływałem pontonem, a nawet obszedłem zbiornik dookoła. W takich warunkach nie spodziewałem się większej aktywności karpi, z utęsknieniem czekałem na wieczór. Przed 18:00 zacząłem szykować zestawy na kolejną noc, byłem zmęczony dlatego odpuściłem dalszą wywózkę i szukanie dziur pośród kęp roślin co myślę, że okazało się sporym błędem. Już o poranku miałem przeczucie, że ryba się rozejdzie i w "dołkach" nie będzie brań, a po tak słonecznym dniu może w ogóle nie będzie żerować. Szczerze już nie pamiętam, która była godzina, w każdym razie było ciemno, mam pierwsze branie, później kolejne. Karpie biorą ale z płytszych miejsc, dokładnie tych, które zeszłej nocy nie dały nawet brania. Największy karp drugiej nocy waży około 16 kilogramów.
Taktyka i zestawy na karpie
Najważniejszy element zestawu czyli przypon to Anti Blow Out o długości 25cm wykonany na plecionce Jelly Wire 35lb oraz haczykach super strong w rozm. 2. Długość włosa około 2,5-3,5cm czyli nieco mniej niż zazwyczaj. Z uwagi na dużą ilość karasi zdecydowałem się łowić głównie na przynęty tonące oraz na większe bałwanki co finalnie dało pożądany efekt i brak niechcianego przyłowu. Chciałoby się powiedzieć, że bazę mojej mieszanki stanowił miks liquidów, pelletów kulek oraz ziaren... Zdecydowanie nie, w mojej zanęcie znalazły się orzechy tygrysie i kulki proteinowe 4SUCCESS i nic więcej. Oczywiście z uwagi na dużą ilość roślin w pobliżu miejsc w których łowiłem postanowiłem używać materiałów PVA, których zadaniem było zminimalizowanie ryzyka wbicia się haczyka w podwodną przeszkodę.
Podsumowanie i wnioski po zakończeniu zasiadki
Karpiowe graty pakuje z samego rana, mam jedną rybę w worku z którą robię pamiątkowe zdjęcie, pozostałe karpie wypuściłem bezpośrednio z podbieraka. Po zakończeniu zasiadki mam już pierwsze w mojej ocenie bardzo ważne wnioski na przyszłość. Należy pamiętać jak ważna jest obserwacja oraz intuicja, pierwsza noc dała brania z jednej, głębszej miejscówki podczas gdy pozostałe nie przyniosły choćby piknięcia. Gdyby nie ten jeden zestaw pierwsza nocka byłaby na pusto. Drugiej doby sytuacja była zupełnie odwrotna podczas gdy zagrały miejsca w pobliżu płytszej partii zbiornika tak tu gdzie zeszłej nocy złowiłem kapitalne ryby teraz nie doczekałem się brania. Po krótkiej analizie sytuacji i rozmowie ze znajomy doszliśmy do wniosku, że deszcz i grad sprawiły, że karpie uciekły w dołki, nawet po zakończeniu burzy trzymały się tych miejsc. Zaledwie 20-30cm różnicy w głębokości tym razem zrobiło kolosalną różnicę. Kolejny słoneczny dzień sprawił, że ryby poszły na płycizny oraz w okolice roślinności, czyste place tym razem były bezrybne.