Karpie z głębokiej żwirowni 0
Karpie z głębokiej żwirowni

Kolejna sierpniowa zasiadka karpiowa przeszła do historii ale zacznijmy od początku. Dość długo biłem się z myślami gdzie tym razem ruszyć nad wodę. Jak sami wiecie okres wakacyjny to również wzmożona presja wędkarska dlatego skupiłem się na okolicznych łowiskach w promieniu 120km, bardziej odległe zbiorniki będą czekały na jesień. Dzień przed wyjazdem miałem z grubsza ułożony plan oraz wybrane łowisko jednak sytuacja zupełnie się zmieniła ponieważ Syn zadeklarował, że chętnie ze mną pojedzie, co mnie mega ucieszyło. Finalnie zdecydowaliśmy się na klimatyczną żwirownię Wojsze i stanowiska numer 1 i 2 z dostępem do głębokiej wody.


Stanowisko karpiowe na łowisku Wojsze


Szczerze byłem dość sceptycznie nastawiony co do miejscówki, którą mieliśmy zarezerwowaną ponieważ był to początek łowiska co jak mi się wydawało będzie się wiązało z brakiem spokoju i sporym hałasem. Przywitała nas ładna, słoneczna pogoda z dość silnym wiatrem jednak najważniejsze dopiero przed nami, po 1,5h drogi wjeżdżam na stanowisko, dosłownie pod samą wodę, miejscówka okazuje się kapitalna, mnóstwo miejsca na namiot, jedna w cieniu kilka metrów od wody, druga dosłownie przy samych wędkach. Liczne krzaki tworzą fajny klimat i prywatność do tego bardzo dużo miejsca na położenie zestawów, a dodam, że łowiliśmy we dwóch.



Wybór miejscówek na karpie



W pierwszej kolejności rozłożyliśmy ponton, wędki oraz namiot, postanowiłem, że wywózką zajmiemy się na samym końcu. Po spojrzeniu na wodę oraz mapkę z głębokościami znajdującą się na stronie łowiska miałem jakiś plan na to stanowisko, a dokładnie łowienie na spadach w okolicy przeciwnego brzegu, środek wody to bardzo głęboka woda, być może dobra miejscówka na późną jesień. Dwie wędki poszły w zatokę po lewej, kolejne na trzciny oraz nawisy drzew. Położenie zestawów zajęło dosłownie chwilę, jedyne na co musiałem uważać to delikatne naciąganie żyłki po wywózce, jak sami wiecie łowienie na ostrych spadach wymaga zastosowania na prawdę konkretnego obciążenia, w naszym przypadku były to ciężarki 200g, które w mojej ocenie mogłyby mieć spokojnie 300g tym bardziej, że ciężko było o szersze półki. Chwilę po 18:00 obozowisko było rozbite, a wędki na swoich miejscach.



Pierwsze nocka na zasiadce karpiowej



Znając nieco łowisko brań spodziewałem się praktycznie od razu jednak nie tym razem. Na pierwszego karpia musieliśmy poczekać do 23:00, nie był zbyt duży jednak bardzo waleczny. W dalszej części nocy doławiam kolejne ryby w tym nad ranem kapitalnego, świetnie ubarwionego karpia o słusznej wadze. Kilka fotek w wodzie i banan na twarzy, zasiadka jest już mega udana, a jeszcze doba przed nami. Zgodnie z ustaleniami nie budziłem Syna do nocnych brań dlatego od rana wzięliśmy się za zmianę miejscówek, które nie przyniosły ryby.


Zmiana miejscówek na karpie i amury


W nocy mieliśmy brania tylko z dwóch zestawów dlatego kolejne wędki postanowiłem wywieźć na nowo i maksymalnie przytulić się do nawisów drzew, w końcu mamy ponton więc  jak ryba zaparkuje to wypłyniemy. Na efekty nie trzeba było długo czekać jednak skuteczność pozostawiała wiele do życzenia... pierwsza ryba spada przy brzegu, nie jest to duży karp, szybka wywózka i po godzinie kolejne branie, tym razem ja holuje i popełniam podstawowy błąd, w pierwszej fazie ryba wydaje się być spora lub silna, a może jedno i drugie? Nie jestem w stanie jej zatrzymać, a gdy już mi się to udaje parkuje w zaczepie. Zamiast wskoczyć do pontonu próbuje dobrać się do niej z brzegu... Kolejne  branie, karp parkuje w zaczepie, syn holuje, wskakujemy od razu w ponton i napływam gdzie żyłka wchodzi do wody, niestety nie daje się nic zrobić, na szczęście wyciągamy cały zestaw razem z przyponem. Przy kolejnej wywózce dokładnie patrzę na echosondę, kilka metrów przed zestawem znajduje się spory zaczep, prawdopodobnie pień drzewa minimalnie wystający nad dnem.



Wieczorne eldorado na żwirowni Wojsze


Przed 18:00 robimy ostatnią wywózkę, zaobserwowałem, że na łowisku Wojsze regularne przestawianie zestawów zazwyczaj daje dobry efekt, nie inaczej było tym razem. Podczas powrotu z jednym z ostatnich zestawów mamy branie, szybko wracamy do brzegu, syn sprawnie holuje i mamy pierwszego amura, nie duża rybka koło 10kg. Wywozimy ostatnią wędkę pod nawisy i wracamy do brzegu ponieważ kolejny raz słyszymy dźwięk sygnalizatora. Tym razem na macie melduje się średniej wielkości karp. Do zmroku łowimy jeszcze kilka ryb, później już nic się nie dzieje. Doskonale wstrzeliliśmy się w chwilę gdy ryby były aktywne.


Ostatnia nocka nad wodą

 

Po obfitym w brania wieczorze nastała noc. Po zapadnięciu zmroku mam dwa amurowe brania, a chwilę później łowię dwa niewielkie karpie, które wypuszczam bezpośrednio z podbieraka. Chcę złapać snu dlatego nie wywożę już wędek. Druga część nocy mija bez brania dzięki czemu mogłem trochę pospać. Temperatura powietrza nad ranem ledwo przekracza 10 stopni, jest dość rześko dlatego nie spieszę się z przewózką, lenistwo wzięło górę.



Bajeczne łuski czyli ostatni karp zasiadki


Przed 8:00 gdy zrobiło się cieplej postanawiam, że ostatni raz przewiozę wędki tym bardziej, że dało to pożądany efekt poprzedniego wieczoru. Jak się zaraz okaże był to strzał w dziesiątkę. Kilka minut po położeniu zestawu mamy pierwsze branie, a po chwili kolejne, druga ryba nie jest duża za to ma bajeczne łuski. Po 10:00 syn idzie pobiegać, miałem jeszcze poczekać.... ale podczas jego nieobecności zaczynam składać karpiowe obozowisko. Pakowanie poszło bardzo sprawnie, po 11:00 jesteśmy już w aucie i ruszamy w drogę powrotną.



Taktyka i podsumowanie zasiadki na łowisku Wojsze



Podczas zasiadki zdecydowaliśmy, że będziemy łowić na spadach. W obrębie stanowisk 1-2 nie znaleźliśmy podwodnych górek z łagodniejszym zejściem dlatego wszystkie zestawy wylądowały pod przeciwległym brzegiem. Używaliśmy ciężarków 200g, które spadały przy każdym braniu. Przypony to standardowe Anti Blow Out wykonane na plecionce Jelly Wire 35Lb i mocnych haczykach Super Strong. Przynęty i zanęta; zastąpione produkty 4Success, postawiliśmy na trzy smaki Kryller, Crusher Tiger oraz Insect Attack podbite popkami ananas. Największego karpia złowiliśmy na kulke crusher tiger 20mm z popkiem 10mm ananas. Ze względu na drobne patyczki oraz obumarłe liście drzew znajdujące się na spadach dla pewności do każdego zestawu dawaliśmy siatkę PVA wypełnioną pelletem oraz kulkami proteinowymi. Zrezygnowaliśmy z ziaren oraz drobnej frakcji z obawy przed karasiami oraz linami.



Komentarze do wpisu (0)

Zaloguj się
Nie pamiętasz hasła? Zarejestruj się
Infolinia 691 606 404
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl